á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Czarna D. (...) - miejscowość zupełnie nieładna, nijaka, która z powodów nikomu nie zrozumiałych jest przez nas odwiedzana przynajmniej kilka razy w życiu. Przeważnie to wycieczka noninclusive, zupełny last minute. Wyprawa do której bardzo często nawet nie zdążymy się przygotować, spakować, pożegnać z bliskimi.
Nic w tym złego, że tam trafiamy ważne jest by nie zapuszczać tam korzeni.
Czarna D. to metafora tych najgorszych chwil w życiu które są wpisane w nasz życiowy scenariusz. To te dni kiedy uważamy że świat się skończył i słońce już nigdy nie zaświeci.
To nie jest poradnik o życiu, o gotowaniu ani o zawodach w prasowaniu. To książka o tym że każdy z nas czy chce, a szczególnie kiedy nie chce trafia do Czarnej D.
W tej książce nie będziemy mówić jak żyć, nie będziemy dawać złotych rad, nie będziemy też prawić kazań. Chcemy abyś wiedział, drogi czytelniku że nie jesteś sam, nie Ty pierwszy nie ostatni i że twoja Czarna D. już wcześniej miała takich bardzo podobnych gości jak Ty.
Życie to droga i nie chodzi o to kto przejdzie ją najszybciej ale kto przejdzie ją najpiękniej. Chcemy dać Ci radość bo to ona jest potrzebna żeby opuścić to mało turystyczne miasto i chcemy pokazać ze zawsze jest jakieś wyjście, lub przynajmniej jakiś autobus.
Bohaterem bajki może być każdy z nas. Chcemy pokazać perspektywę drogi, a nie dawać bilet na szczęście.
Chcemy wzbudzić refleksje, powiedzieć że dasz radę, że nie ty pierwszy i nie ostatni.
Po „GPS Szczęścia” sięgnęłam w jednym z trudnych momentów swojego życia. Wszelkie pozytywne opinie na temat tej książki przekonały mnie do tego, by poradnik zagościł w moim domu, choć zwykle od nich stronię na kilometr.
No i cóż takiego otrzymałam dzięki tej lekturze?
Czy znalazłam swój GPS?
Czy wylazłam z Czarnej Dupy?
I tak i nie.
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania, bo i sam poradnik nie jest jednoznaczny.
Nie ma w nim utartych przepisów na szczęście. Autorki nie napisały łopatologicznie jak krok po kroku wygrzebać się z własnego nieszczęścia.
Jeśli tego się spodziewacie...no to cóż...powiem tylko tyle - > Cuda nie istnieją!
„GPS Szczęścia czyli jak się wydostać z Czarnej D.” to raczej zwięzłe wypunktowanie najważniejszych błędów, które popełniamy na co dzień. Określenie i nazwanie stanów duszy, w które najczęściej sami się pakujemy. To klarowne opisanie naszych emocji i odczuć, które towarzyszą nam każdego dnia, oraz bardzo przejrzyste wyjaśnienie, jak zmienić te emocje w coś lepszego.
Autorki pisząc „GPS Szczęścia” korzystały z wielu mądrych książek, które znajdziecie wypisane na końcu, z których jak śmiem przypuszczać wybrały to co najważniejsze i przekazały nam to na katach GPS’u.
„Złe samopoczucie, smutek, rezygnacja, poczucie bezradności to sygnały, że nasze życie woła o uwagę.” Czas więc na moje osobiste wyznanie. Mam wrażenie...tfu...wiem o tym dokładnie, że od dawna...od bardzo dawna mieszkam w Czarnej Dupie.
Czy zatem „GPS Szczęścia” to lektura idealna dla mnie?
Przede wszystkim potwierdziła, wszystko to o czym od dawna rozmyślam. Czyli, że jeśli ja nie wezmę się za swoje życie, to ono się samo nie zmieni. Jeśli ja nie nauczę się żyć szczęśliwie, to moje życie nie będzie szczęśliwe nigdy. Jeśli nie nauczę się myśleć o sobie, to nikt za mnie tego nie zrobi.
„Jest tylko jedna osoba, która może zmienić twoje życie.
Jeśli chcesz ją poznać, to spójrz w lustro!” Niby prawdy znane od dawna. Niby to wszystko wiedziałam.
Ale czy faktycznie żyłam zgodnie z tymi zasadami?
Co zrobiłam żeby moje życie było spokojne i szczęśliwe?
Co takiego zrobiłam dla siebie, by móc każdego dnia wstawać ze spokojną szczęśliwą duszą i radością z każdego dnia?
Ano... NIC.
Nie dlatego, że nie chciałam. Chciałam. Tylko jak zawsze ważniejsze dla mnie było to, żeby pomóc komuś innemu. Żeby ktoś był szczęśliwy. Żeby wyciągnąć kogoś innego z Czarnej Dupy...co tymczasem niepostrzeżenie sprawiało (i sprawia do dziś dnia), że sama wpadałam w sam środek, znienawidzonej Czarnej D. Wciąż każdego dnia budzę się i jestem tą samą Klementyną Zwyczajną – kobietą na rozstaju dróg.
Jak tylko udało mi się nieco wyściubić nosa z Czarnej Dupy i pójść drogą Będzie Lepiej, to znów za zakrętem podałam komuś dłoń i ponownie wróciłam do Czarnej Dupy.
Teorie wydostania się z tej miejscowości znam, z praktyką u mnie gorzej...niestety.
To znaczy, że jest lepiej niż było przedtem - > wszak raz już wyściubiłam nosa z Czarnej D.
Przede mną zatem kolejny raz lektura „GPS Szczęścia”. Widocznie muszę jeszcze raz przyswoić sobie wiedzę i sposoby opisywane przez Magdalenę i Marzenę.
Nie mogę przy okazji nie wspomnieć, że książka jest urozmaicona fantastycznymi ilustracjami autorstwa Joanny Zagner – Kołat. Które trafiały do mojej wyobraźni jak żadne inne.
Z czystym sumieniem mogę Wam polecić „GPS Szcześcia”, czasem bowiem warto spojrzeć na własną codzienność, na własne smutki, łzy i porażki w sposób bajkowo- niebajkowy. Może dzięki Magdzie Witkiewicz i Marzenie Grochowskiej uda Wam się zobaczyć własny potencjał, skrywany gdzieś głęboko w sercu. Każdy z nas ma w sobie siłę, na wyjście z Czarnej Dupy, tylko zbyt często pokryta jest ona strachem i zbyt często przysłonięta potrzebami innych ludzi.
Gdyby kiedyś powstała druga część poradnika...nie wiem, np. nazywanie rzeczy po imieniu, walka z naiwnością i łatwowiernością, nauka asertywności. Tak by móc stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie „tak jestem wkurwiona” a nie, że „złowrogo szumią wierzby”...To ja bardzo chętnie sięgnę po kolejną wspólną pozycję Magdy i Marzeny.
A ty?
Czy ty masz swój „GPS Szczęścia”?